Trzy rzeczy, które psują miasta

Już jakiś czas temu na jednej z konferencji usłyszałam, że istnieją trzy rzeczy, które psują miasta – samochody, domy jednorodzinne i wieżowce. Pogląd dość radykalny, ale po dłuższym zastanowieniu nie taki nieracjonalny.

Obecnie miasta coraz częściej są budowane dla ludzi z samochodami. W projektowaniu, w zależności od strefy przyjmuje się regułę. Dla strefy śródmieścia jest to 1 miejsce lub mniej na 1 mieszkanie. Z kolei w strefie miejskiej lub przedmieść 1 miejsce parkingowe na 1 mieszkanie, nie mniej jednak niż 1 miejsce na 60 m^2 powierzchni mieszkania. Natomiast problem tkwi w tym, że samochody są bardzo “terenochłonne”. Dla zobrazowania tego faktu można przytoczyć wypowiedź dr hab. Jacka Wesołowski (Politechnika Łódzka). Opowiadał, że odpowiednikiem tego, ile może przewieźć jedna, dwutorowa linia metra jest 60-pasmowa droga. Należy sobie zdać sprawę z ogromu terenów jakie jesteśmy zmuszeni oddać dla samochodów, kosztem miejsca dla ludzi, aby zmotoryzowanym żyło się komfortowo. A przecież miasto to przestrzeń przede wszystkim dla ludzi.

Brak efektywności może wynikać także z zabudowy jednorodzinnej. Gęstość zaludnienia na takich terenach jest na tyle niska, że często obsługa tego terenu przez komunikację publiczną staje się mało opłacalna. Transport publiczny, jeśli jest, charakteryzuje się niską częstotliwością przejazdu. Z tej przyczyny mieszkańcy takich terenów dla własnej wygody i tak korzystają z samochodów. Duże powierzchnie zabudowy jednorodzinnej przywołują obraz miast amerykańskich – niektóre z nich mają nawet 200 km długości (Atlanta) – a o braku funkcjonalności i przyczynach ich śmierci już w latach 60 pisała Jane Jacobs (The Death and Life of Great American Cities).

Z kolei wieżowce są przykładem urbanistyki opartej na regule ‘budynków zawieszonych w przestrzeni’. Najczęściej nie spełniają one roli tworzenia ciągów komunikacyjnych i przestrzeni publicznych. Są one tworami budowanymi w zbyt dużej skali. Oprócz przytłaczającego wrażenia występuje tutaj problem anonimowości, zanikania interakcji społecznych. Na ten temat bardzo wiele możemy dowiedzieć się z badań Jana Gehl’a.

Może przy projektowaniu wystarczy pamiętać, że tworzymy przede wszystkim miejsce dla ludzi? Odpowiednie relacje między wysokościami budynków i szerokościami ulic, tak samo jak konieczność zapewnienia odpowiednich usług oraz przestrzeni publicznych wyniknie sama z siebie.

Coraz głośniej

Bardzo pozytywne jest to, że w mediach coraz częściej mówi się o przestrzeni o dobrej jakości. Niedawno można było przeczytać artykuł o autostradach dla rowerów, które są projektowane w Danii, a dziś pojawił się inny artykuł z tej serii:

http://wyborcza.pl/jakurzadzicswiat/1,129508,13888952,Niech_odzyja_nasze_miasta.html#MT